|ZIMOWY MONARCHA | Nieprzyjaciel Boga | Excalibur|
tytuł oryginału: The Winter King: A Novel of Arthur
seria:
Trylogia arturiańska tom 1
wydawnictwo: Erica
data wydania:
19 maja 2010
liczba stron: 560
„Nadchodzą ciężkie czasy. Wszystko co dobre, stanie się złe, a co złe
jeszcze gorsze."
Zimowy monarcha jest książką, która od bardzo, ale to bardzo długiego czasu dawała mi znak o swoim istnieniu, a ja pomimo wielkiej chęci, wciąż nie miałam sposobności, aby ją przeczytać. Wzięłam się jednak w garść i w końcu bez zastanowienia kupiłam powyższą pozycję. Czy mi się spodobała? I to jak! Jednak zanim zacznę swoje ochy i achy na temat tej książki, przybliżę Wam chociaż trochę jej treści.
Brytania na przełomie V i VI wieku naszej ery przechodzi trudne czasy. Wszędzie rozgrywają się wojny, w których giną tysiące ludzi. Na wyspie zapanował nieporządek, który może doprowadzić do wielkiej katastrofy. Walki pomiędzy królestwami Brytanii znacznie utrudniają wojnę z ich największym wrogiem - Sasami. Co więcej pojawia się jeszcze jeden problem - kraj może zostać bez króla. Uther to już starzec i niedługo pożyje na świecie. Nie ma on jednak dziedzica w odpowiednim wieku, a jedyną osobą, która mogłaby sięgnąć po koronę jest znany nam wszystkim Artur - nieślubny syn Uthera i podopieczny Merlina. Mężczyznę czekają trudne czasy, w których swoją odwagą i zdeterminowaniem będzie musiał zapobiec rozłamowi Brytanii.
Cała historia jest opowiedziana przez Derfla - młodzieńca, który sam przecierpiał całą wojnę. Ukazuje on nam prawdziwy i brutalny świat, w którym wojna dziesiątkuje ludzi. Bohaterowie książki są zupełnie inni od tych, których możemy spotkać w legendach. Oni żyją, są z krwi i kości - są po prostu realni. Artur wciąż jest odważny i honorowy, ale czasami bywa także irytujący, szczególnie wtedy, gdy widzimy, jak podchodzi do czegoś z czystym egoizmem. Warto także zwrócić uwagę na Lancelota, o którym zawsze się mówiło, jaki to on nie wspaniały i mężny, a tutaj przedstawiony został, jako postać unikająca walk i przypisująca sobie zasługi innych, byleby tylko ludzie wychwalali jego osobę.
„Życie to igraszka bogów i próżno szukać sprawiedliwości. Trzeba
nauczyć się śmiać, powiedział mi kiedyś [Merlin], bo inaczej można
zapłakać się na śmierć.”
Bohaterów jest wiele, ale każdy ma swój charakter. Nie są już przedstawiani, jako wyidealizowane postacie, a jako żywi ludzie, którzy musieli przeżyć wiele ciężkich lat. W ich czasach rozwija się chrześcijaństwo, które powoli odpycha inne wierzenia , a to powoduje kolejne konflikty.
Cornwell stworzył niesamowity świat, który pochłania czytelnika bez reszty. Dzięki wspaniałym opisom miejsc i sytuacji, a także żywej kreacji bohaterów, na prawdę ciężko oderwać się od Zimowego monarchy, a uwierzcie mi, że u mnie to się nie tak często zdarza. Nawet nie byłam świadoma kiedy mijały kolejne minuty i strony - tak bardzo mnie wciągała i zachwycała ta książka. Bernard Cornwell to wspaniały pisarz, który swoim talentem pisarskim, nie daje czytelnikowi wytchnienia i nie pozwala mu odejść ani na minutę od książki. Co z tego, że ma całe 560 stron. Jeżeli ja przeczytałam ją (w moim) w takim szybkim tempie, to i wy przeczytacie ją jeszcze szybciej i mam nadzieję z równym zapałem.
Bernard Cornwell (ur. 23 lutego 1944 w Londynie) to angielski pisarz, autor thrillerów i powieści historycznych,
mieszkający na stałe w USA. W jego dorobku znajduje się rozmaite tytuły,
ale największą sławę przyniósł Cornwellowi osadzony w czasach wojen
napoleońskich cykl o przygodach Sharpe’a. Licząca sobie ponad
dwadzieścia części seria została
sfilmowana przez BBC, w postać Sharpe’a wcielił się znany aktor,
odtwórca roli Boromira we Władcy Pierścieni, Sean Bean. Przetłumaczony
na wiele języków, w cykl sprzedał się w nakładzie ponad 10 milionów
egzemplarzy. Ceniony za umiejętność zgrabnego łączenia rzetelnej,
popartej studiami, wiedzy oraz literackiej fikcji, Cornwell jest jednym z
najpopularniejszych i najbardziej poczytnych anglosaskich autorów
powieści historycznych.