Mingmei Yip
Trzy miliony dolarów za spełnienie jednego życzenia… Trzeba przemierzyć Jedwabny Szlak, wykonując dziwne zadania: zdrapać odrobinę gliny z jednego ze słynnych wojowników Terakotowej Armii, wybrać się w najwyższe partie gór Tien-Szan w poszukiwaniu rzadkiego leczniczego ziela, odnaleźć skarb w ruinach pustynnej osady. Taką propozycję Lily Lin otrzymuje od nieznanej sobie ciotki. Skuszona ofertą zostawia Nowy Jork i wyrusza do kraju swoich przodków, by wypełnić misję. Wyprawa do Chin okaże się podróżą w głąb siebie i po miłość. Wpłynie nie tylko na jej przyszłość, ale też ujawni fakty, które przekreślą wszystko, co Lily wiedziała dotychczas o swojej przeszłości.
"Streszczać" jej nie będę, możecie o niej przeczytać okładkowy opis powyżej. Dlaczego nie mogę jej skończyć? Z jednej strony trudne pytanie, bo bardzo lubię książki osadzone w Chinach i w "Pieśni Jedwabnego Szlaku" można było odczuć ten klimat. Jednak no nie mogłam znieść już głównej bohaterki i jej łatwowierności we wszystko i we wszystkich. Niespodziewane trzy miliony dolarów na wyciągnięcie ręki, oczywiście pewnie by większość zachęciły do wykonania przeróżnych zadań, ale jak dla mnie ta cała jest historia jest trochę naciągana, a Lily Lin na każdym kroku działała mi na nerwy.
Nie dałam rady jej skończyć, ale nie będę do niej ani zniechęcać, ani zachęcać - wiem, że wiele sobie chwali tą książkę, więc może komuś z Was akurat się spodoba. Szczerze mówiąc przez natłok nauki ostatnio w ogóle nie mam czasu na czytanie, a nawet jak go znajdę, to za chwilę mi się odechciewa, więc i to może być powodem mojego niezadowolenia z tej książki.
Dobra, strasznie pogmatwana ta mini recenzja, ale mam nadzieję, że ktoś zrozumie o co mi chodziło ;d
Co do planowanych postów, to postaram się w najbliższym czasie dodać zapowiedzi filmowe :)
nie ma się co przejmować :) podejrzewam że każdy z nas chociaż raz w swoim życiu trafił na książkę, której nie mógł dokończyć.. :) ja w swoim dorobku mam ich już kilka :) a chociażby "intruz" Meyer - przeczytane 109 stron i dalej ani rusz :) do "cienia wiatru" robiłam już 2 podejścia... i zamierzam zrobić trzecie :) po prostu czasem tak jest, że coś nam nie podchodzi... i nie ma co tracić czasu :) jest tyle fajnych książek do przeczytania, a tak mało czasu... :)
OdpowiedzUsuńNie lubię bohaterek, które działają ludziom na nerwy :D
OdpowiedzUsuńomijac!
OdpowiedzUsuńCzęsto natykam się na takie książki, przez które nie da rady przejść i zakładka pozostaje przez długi czas na miejscu, wiec doskonale Cię rozumiem:)Nic na siłę, ja uważam ze czytanie ma sprawiać przyjemność, więc jak jakaś książka mnie katuje, to odstawiam ją na bok:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
bardzo ciekawy blog :) będę tu wpadać częściej! :) też ostatnio męczyłam jedną książkę, którą dorwałam na promocji w sklepie carrefour za 3zł :D czasem można tam coś fajnego trafić i teraz też myślałam, że będzie spoko, ale ledwo ją zmęczyłam, także wiem co czujesz :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! i zapraszam do siebie :)
Czytałem jedną książkę Yip i tam było podobnie, główna bohaterka strasznie naiwna i chwilami mocno irytująca. Ale dotrwałem do końca, niezłe czytadło ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna poluje na książke, jednak w bibliotece jej znaleźć nie mogę, a na kupno w księgarni chwilowo mnie nie stać ._.
OdpowiedzUsuńMi akurat przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie przepadam za książkami, których bohaterki (bo to zazwyczaj bohaterki, a nie bohaterowie) są albo przesadnie łatwowierne, aż za dobre lub idealne w każdym calu. ,,Pieśni Jedwabnego Szlaku" nie czytałam, ale okładka wzbudza moją ciekawość (jestem typowym wzrokowcem;)). Zobaczymy, czy się za nią zabiorę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)