tytuł: Worn
wydawnictwo: samodzielne wydanie
data wydania: 24 czerwca 2013r.
liczba stron: 684






"Nadaliście sobie prawo do decydowania czyje istnienie jest ważne, a czyje może lub wręcz powinno się zakończyć."
Pochodzący  z Dlichsplat Worn, nie cieszy się zbytnim poważaniem. Nazywany przybłędą i odmieńcem, postanawia opuścić rodzinne strony i osiedlić się z dala od nieprzyjemnych sąsiadów. Podczas podróży nagle zostaje porwany przez gnomy i doprowadzony przed oblicze tajemniczej istoty zwanej władcą czasu. Zostaje mu złożona propozycja - w zamian za wyświadczenie przysługi, przez dziesięć lat będzie szkolony na wojownika. Dla Worna jest to szansa pozbycia się dotychczasowej reputacji i rozpoczęcia nowego  życia. Musi jednak być świadomy, że to, o co poprosi go władca czasu, nie będzie należało do łatwych. Musi przemierzyć odległe, często niebezpieczne tereny w poszukiwaniu klucza - drkaka.

 "Worn" to obszerna książka wydana samodzielnie przez autora w formie e-booka. Jak wiecie, nie przepadam za takim sposobem czytania, ale jako miłośniczka fantasy, nie mogłam odpuścić takiej okazji. Już sam opis wydawał mi się interesujący, więc już nie mogłam się doczekać, aż dowiem się, co kryje się pomiędzy kolejnymi stronami książki.

Czytając tę pozycję, nie da się nie zwrócić uwagi na ogrom przeróżnych opisów. Jak dla mnie jest to duży plus. Uwielbiam, jak w książkach, a szczególnie tych z tego gatunku, jest pełno niesamowitych i długich opisów, które pomagają mi w wyobrażeniu sobie tych wszystkich ciekawych miejsc. Jestem jednak świadoma, że niektórzy za tym nie przepadają i miejscami może to mocno spowalniać akcję i po prostu nudzić - odczułam to szczególnie na początku, ale wraz z kolejnymi stronami było coraz lepiej. 

"Towarzysząca postępowi cywilizacyjnemu arogancja doprowadziła was do przeświadczenia, że jesteście najważniejsi, a cały świat powstał wyłącznie dla was, byście mogli z niego korzystać."

Warto zwrócić uwagę na bohaterów książki. Worn nie dość, że natyka się na różne, fantastyczne istoty, to poznaje wiele ciekawych postaci. Jedne z nich będę mu towarzyszyły krócej podczas tej niebezpiecznej podróży, a inne dłużej. Każda z nich jest jednak dokładnie przedstawiona i ciekawa na swój sposób. Już sam Worn, to bohater o nietypowym charakterze. Z jednej strony, w akcie zemsty potrafi wymordować całą wioskę, a z drugiej - jest niesamowicie czuły wobec małego kotka. Tak więc, ciężko uznać go za konkretny typ bohatera - pozytywnego lub negatywnego i to mi się bardzo podobało! 

To debiut pana Piotra i naprawdę podziwiam go, że sam wydał tę książkę. Przedstawiona przez niego historia Worna jest niesamowicie wciągająca i ciekawa. Długie opisy to dla mnie wielki plus, ale wiem, że dla niektórych mogą być miejscami nużące. Ciekawy bohater, którego mimo wszystko nie da się nie lubić oraz przesłanie, w którym autor poucza nas przed zbytnim ingerowaniem w świat zwierząt i roślin. Małym minus całej książki są liczne błędy w tekście, ale to nie wpływa znacząco na ocenę tej pozycji. Polecam ją Wam wszystkim, a w szczególności osobom lubiącym ten gatunek.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję autorowi!
 

Czasu na czytanie może i nie mam, ale na ich zdobywanie - aż za dużo! Mam coraz więcej książek, których jeszcze nie czytałam, a które aż proszą się, żebym w końcu to zrobiła. Ale cóż począć, takie życie mola książkowego...

Dzisiaj przychodzę z małym stosikiem, który ostatnio udało mi się "skompletować". Sapkowskiego kupiłam (w końcu!!!), a reszta jest z biblioteki.

SEZON BURZ Andrzej Sapkowski
LUDZIE WIATRU Viviane Moore
PAŁAC PÓŁNOCY Carlos Ruiz Zafón

P.S. Już kończę "Worna", więc prawdopodobnie w sobotę/niedzielę pojawi się recenzja :)

I jak Wam się podoba? 
Czytaliście którąś z nich, chcecie to zrobić?
tytuł oryginału: If There Be Thorns
seria: Rodzina Dollangangerów tom 3
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 19 września 2012
liczba stron: 432





"Takie już jest życie; na każde dwie sekundy radości przypada dwadzieścia minut smutku. Więc powinieneś zawsze umieć docenić te rzadkie dwie sekundy i umieć cieszyć się każdą chwilą radości."
Trzecią część serii o Dollangangerach czytałam już chwilę temu. Wiele razy próbowałam coś o niej napisać, ale jakoś zawsze brakowało mi słów. Z jednej strony mi się podobała i mogłabym do Was wołać, abyście zabrali się za tą serię. Z drugiej jednak strony czułam pewien niedosyt. Wciąż jestem przy tym, że wystarczyłaby tylko pierwsza część, co wcale nie oznacza, że kolejne są złe!

Cathy i Chris to rodzeństwo, które swoje dzieciństwo spędziło w okropnych warunkach. Te czasy opisane w "Kwiatach na poddaszu" już dawno minęły, co nie oznacza, że ich wspomnienie boli mniej. Mijają lata. Rodzeństwo wydaje się wieść spokojne życie w "związku małżeńskim". Wychowują trójkę dzieci: dwóch synów Cathy - Barta i Jory'ego oraz adoptowaną córkę Cindy - nie mają one pojęcia o strasznej przeszłości ich rodziców. Wszystko drastycznie się zmienia, gdy do domu obok wprowadza się tajemnicza kobieta. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że aż za bardzo wydaje się ona interesować dziećmi Cathy i Chrisa. Obdarowuje sympatią Barta (z wzajemnością) i spędza z nim mnóstwo czasu.  Jego charakter ulega nagłej zmianie. „Z Bartem działo się coś niesamowitego. Gdzie podział się ten mój mały, nieśmiały i introwertyczny braciszek? Powoli zmieniał się w podejrzliwego, agresywnego i okrutnego chłopca.”

Książka "A jeśli ciernie" wypada odrobinę lepiej od drugiej części, ale tylko nieznacznie. Tym razem mamy do czynienia z innym narratorem: o ile wcześniej historię opowiadali nam na zmianę Cathy i Chris, tak teraz wszystko zostaje przedstawione z perspektywy ich dwóch synów. Był to bardzo dobry zabieg ze strony autorki, bo jak wiadomo dzieci odbierają różne rzeczy w inny sposób, niż dorośli. Bart to dziesięciolatek, który nie wie, co się wokół niego dzieje. Jego rodzice często dziwnie się zachowują oraz pewnego dnia poznaje tajemniczą kobietę. Z grzecznego chłopca zaczyna zamieniać się w nerwowe i zamknięte w sobie dziecko. Jory jest kilka lat starszy, więc łatwiej jest mu zrozumieć niektóre sytuacje bez uszczerbku na psychice. Widząc zmiany zachodzące w młodszym bracie, pragnie mu pomóc, ale nie ma pojęcia w jaki sposób.

Styl pisania autorki jest plastyczny, a jej książki wciągają bez pamięci. To co przedstawiła w burzliwej historii rodziny Dollangangerów, nie raz wstrząsa i wzbudza oburzenie. Trudno uwierzyć w niektóre zachowania bohaterów i ciężko obserwować niebezpieczną zmianę zachodzącą w zaledwie dziesięcioletnim dziecku.  

Książkę, jak i całą serię polecam Wam gorąco! Sama już nie mogę się doczekać, aż przeczytam kolejne części. Oczywiście, tak jak napisałam na początku - nic nie dorówna samym "Kwiatom na poddaszu", ale obserwowanie dalszych losów bohaterów jest ciekawe i wciągające. Polecam!

Kwiaty na poddaszu | Płatki na wietrze | A JEŚLI CIERNIE | Kto wiatr sieje | Ogród cierni

 CLEO VIRGINIA ANDREWS (06 czerwca 1923 - 19 grudnia 1986 r.), znana lepiej jako VC Andrews Virginia C. Andrews. Urodziła się w Portsmouth, Virginia , a zmarła na raka piersi w wieku 63 lat. Andrews pisała powieści typu gotyckiego horroru i sagi rodzinnej, obracające się wokół rodzinnych tajemnic i zakazanej miłości. Jej najbardziej znane powieści to słynny bestseller Flowers in the Attic (1979). Jej powieści zostały przetłumaczone na francuski , włoski , niemiecki , hiszpański , holenderski , japoński , koreański , turecki , grecki , fiński , węgierski , szwedzki , portugalski i hebrajski i są porównywane do powieści Susan Hill , Gwen Hunter i Nora Roberts.
Wstyd mi, jak nigdy! Październik minął w zawrotnym tempie, a ja przez cały ten miesiąc nie skończyłam ani jednej książki... Owszem, coś tam czytałam. Wciąż jestem w trakcie przebrnięcia przez "Pana Tadeusza", powoli kończę pierwszą część "Władcy Pierścieni" i jestem w połowie "Worna". Nie zmienia to faktu, że nie dodałam ani jednej recenzji książkowej... Starałam się Wam to zrekompensować postem o "Labiryncie" i "Bliźniaczkach" oraz zapowiedziami książkowymi i 10 powodami, dla których warto czytać, ale i tak mi głupio.

Październik może nie był zbyt produktywnym, w moim przypadku, miesiącem, ale i takie muszą się zdarzać. Nic nie poradzę, że szkoła zabiera mój cały czas i wiem, że większość z Was przeżywa to samo. Oczywiście postanawiam sobie, że listopad będzie lepszy, ale jeszcze zobaczymy, co z tego będzie :)

A jak u Was minął październik?